Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Eryczek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 4298.85 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.14 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Eryczek.bikestats.pl
  • DST 107.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 31.17km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój debiut - Pętla Drawska 2011 I'm not a virgin anymore! :))

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 3

Dodaję dopiero teraz bo jestem mega leniem i Ci co już mnie znają wiedzą, że taką mam naturę za co od razu z góry przepraszam :). Był to mój 1 i ostatni maraton tego roku, chciałem się sprawdzić no i się sprawdziłem ale od początku…

Dnia 3.09.2011 nadszedł ten moment by stawić czoła pierwszym zawodom kolarskim w moim życiu. Obawy były wielkie ale starałem się troszkę więcej pokręcić przed samymi zawodami co też uczyniłem. Wiedziałem, że jakieś tam przygotowanie mam jeżeli tak można to nazwać. Założenie było jedno nie być ostatnim i nie dać się objechać dziadkom z sakwami, śpiworami i Bóg wie czym jeszcze bo to oznaczało by EPIC FAIL z mojej strony :).
Wystartowałem z jedną z ostatnich grup gdyż jako czas przejazdu dałem sobie 4 godziny a dystans był tylko 107 kilometrów, ale lepiej być przezornym i założyć więcej co by później nie było. Z drugiej strony nie zakładałem, że będę gnał szybko do przodu gdyż jechałem z jedną osobą, którą znam przyszłym/niedoszłym teściem Panem Stanisławem Wesołym. Człowiek w kwiecie wieku lat 60 :), umówiliśmy się że pojedziemy mocniej niż zawsze ale będziemy starali trzymać się razem. Brzmi to niejednoznacznie ale tak też na trasie było :).
Start godzina 9:30 na kresce około 10-15 osób w tym jedna kobieta (respect) :). Start jak dla mnie zbyt szybki i od początku tempo około 40 km/h co jak dla mnie na początku jest nienormalne. Ale wiedziałem, że jak z początku odpuszczę to później będę musiał jechać sam.
Dołożyłem więc do pieca i starałem się trzymać z tyłu czwórki, która ostro pognaliśmy do przodu. Jechaliśmy na zmiany i pech chciał ale Pan Staszek około 20-25 kilometra pomylił drogi i grupa nam uciekła. Ale byłą między nami umowa więc poczekałem na Staszka około 2 do 5 minut i przyjechał z innego końca wioski :). Powiedział, że się zagapił i było za późno żeby hamować bo gnaliśmy wtedy ponad 40 dychy. Później już jechaliśmy spokojnie i to ja musiałem ciągnąc bom młodszy.
Jakoś się doczłapaliśmy do Piasecznika we trójkę po drodze jakiś suchodupiec się do nas dołączył i jechaliśmy we 3. Po raz pierwszy widziałem tak chudego kolarza do tego rower też miał całkiem w pytkę :). Ale jak to trener Romek mawiał „ Nie rower a technika zrobi z Ciebie zawodnika” powtarzałem sobie to na okrągło kiedy starał się mi uciec :) i o dziwo dawałem rady.
Zawsze tak mam, że rozkręcam się na koniec tak też było i tutaj. Od Piasecznika jechaliśmy we 3 i łykaliśmy kolejnych zawodników, też mieli wypasione rowery nawet były i te szybsze czerwone :) ale nie pod ich dupkami HEHE. Przed ostatnimi dwoma górkami przed tablicą Choszczno jadę już sam z suchodupcem.
Wiem że jak mu teraz nie ucieknę to będzie problem, ot taka walka między nami :). Wypijam resztki wody parę głębszych oddechów a tutaj suchoklates ucieka. Więc zagryzam ostro wargi i do dzieła szybko siadam na koło po czym następuje szybki zjazd a ja dysponuję dużo większymi gabarytami ostro podkręcam tempo by wyjść daleko na prowadzenie. Chuderlak łapie się na koło więc odbijam ostro w drugą stronę kierownicy głowa do tyłu byle by mnie nie złapał :). Uciekam bidokowi! Później jeszcze rondo, przed którym widzę jakichś 2 kolarzy. Mówię sobie, że tych też chętnie łyknę i sprytnie chowam się od wewnętrznej przed autobus i po bruku na rondzie wyjeżdżam przed nimi hehe :).
Wpadam na metę, słyszę klakę a później zauważam Magdę, Romka i Mikołaja, którego poznałem. Pewnie to oni te brawa opłacili hehe :). Gratuluję przyjazdu chuderlakowi, który ze spuszczoną głową rozmawia z ojcem i wójkiem :)
Po zawodach zjadłem obiadek sponsorowany przez organizatorów, a później grill i piwko w klubie Hawana w Choszcznie. Gdzie była bardzo dobra atmosfera… Szwagier z trenerem ostro zarzucali tematy, Magdę bolała głowa bo tylko litra wypiła i takie tam :).
Czuję że z taką ekipą na jakiejkolwiek imprezie można by było zrywać boki że śmiechu tak mocno, że hej! :).
Do zobaczenia w przyszłym roku!

Czas 3:26:04.21
Prędkość średnia 31.15km/h
Miejsce 15 w m2 I 101 w open





Komentarze
wober
| 22:57 sobota, 10 września 2011 | linkuj Ojciec dajesz ostro. Kolejnym razem dajemy do końca póki nas nie wypierdolą z Hawany :D
Pozdro dla teścia bo super ziom :)
Szykuj się zaczynamy w kwietniu Trzebnicą :)
Virenque
| 22:09 sobota, 10 września 2011 | linkuj Graty !! Miło było poznać i do zobaczenia na kolejnym maratonie w przyszłym roku :)
maccacus
| 20:56 sobota, 10 września 2011 | linkuj Gratulacje! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa trzad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]